Mroczne historie. Karl Denke – seryjny morderca i kanibal z Ziębic
Kerl Denke o przydomku Ojczulek Denke mieszkał przy ulicy Stawowej w Ziębicach. Uważano go za jednego z bardziej poważnych mieszkańców miejscowości. Przyszły morderca wynajmował jeden z pokoi w swoim mieszkaniu, aby dorobić na życie z powodu inflacji, jaka rozpoczęła się po zakończeniu I wojny światowej.
Denke zwabiał do swojego lokum z Ziębicach głównie prostytutki, włóczęgów i żebraków. Wiele z ofiar wypatrywał na dworcu kolejowym. To co działo się w jego mieszkaniu wyszło na jaw dopiero po próbie zamordowania kolejnej osoby. Był nim żebrak Vincent Olivier, który w 1924 roku przyjechał do Ziębic w poszukiwaniu pracy. Mężczyzna trafił do mieszkania mordercy i dostał cios w głowę, jednak pomimo tego udało mu się ujść z życiem. Olivier natychmiast poinformował policję, która z niedowierzaniem słuchała niedoszłej ofiary Denke’go. Policjanci gdy trafili na miejsce, byli w szoku.
Zobacz też: Mroczne legendy Bardo. Góra Wysoki Kamień i jej tajemnice
Mieszkanie przy ul. Stawowej
W całym mieszkaniu były porozrzucane szczątki ludzkiego ciała – kończyny górne i dolne, płaty skóry, kości. W szafach znajdowały się zakrwawione ubrania ofiar, a na parapecie leżały ich dokumenty. W domu znaleziono także rzemienie wykonywane przez mordercę ze skóry swoich ofiar oraz sznurowadła zrobione z ludzkich włosów.
Policjanci dokonali makabrycznego odkrycia także w szopie. Znajdowało się w niej kilkanaście różnego rodzaju naczyń, w których przechowywane było mięso. Jak się okazało w trakcie śledztwa, było to ludzkie mięso, które Denke sprzedawał we Wrocławiu m.in. na Hali Stulecia. Mięso sprzedawane jako wieprzowina i wołowina cieszyło się dużym zainteresowaniem.
Denke został natychmiast aresztowany, jednak po kilku godzinach w celi w Ziębicach powiesił się. Szacuje się, że zamordował około 40 osób. Tuż po tym, jak jego brutalne zbrodnie wyszły na jaw, mieszkańcy przez wiele miesięcy bali się jeść mięsa.